Oszronionych świerków posępne mary
Tabuny śniegu, księżycowa mgła
W nienawistnej ciszy pochodnią słów płonę
Opętanie i wiatr
Szubienice zimnych mgławic
Skrzypiący od mrozu las
Granitowe oblicza Bogów
Symfonia nocy
Został w dali mój bezpieczny dom
I życie, jakiem dotąd znał
Karkonoskich cieni procesja w oddali
Zapach dymu z odległych chat
Wilcze tropy na drodze
Prowadzą w ciemny jar,
Gdzie przeznaczenia czeka cień.
Leśnych ścieżek rozstajom
Daruję ziemski swój czas,
Śnienie o istnieniu,
A srebrnych świateł sznur rozjaśnia
Tajemną mą drogę.
Tafle lodu i śnieg
Odbijają światło gwiazd.
Gdzieś tu umiera mój strach -
Między ciszą a Rogatym Bogiem.
Mroźne szczyty i ja -
Wieczności przywdziewam płaszcz.
Leśnych ścieżek rozstajom
Daruję ziemski swój czas,
Śnienie o istnieniu!